przez arend » 21 wrz 2010, o 15:30
Jak nazywa się mieszkaniec Niemczech?
Niemiec.
Mieszkaniec USA?
Amerykanin
Mieszkaniec Watykanu?
Pedofil
Po dłuższym pobycie w WC podchodzi jeden z kompanów do stolika:
- Człowieku coś ty tam robił!?
- Waliłem konia
- Tyle czasu!?
- Nie jestem w swoim typie
Pewne małżeństwo miało problemy z zajściem w ciążę. Postanowili pojechać do USA, do najlepszego specjalisty ginekologa-położnika. Niestety, żadne z nich nie znało angielskiego. Specjalista dał im jednak na migi znać, że się mają wziąć “do roboty” i to od razu, w gabinecie. Początkowo nieśmiało, ale po chwili rozkręcili się na dobre. Doktor przygląda się ze wszystkich stron i nagle woła:
- Stop!
Idzie do biura i po chwili wraca z receptą. Po powrocie do kraju mąż poszedł do apteki, prosząc o “Trytheotherhol”.
- Co? – pyta aptekarka.
- Trytheotherol, tak jak napisane na recepcie – mówi facet.
- Niech no pan mi to pokaże – rzekła aptekarka.
- Ale pan to błędnie przeczytał. Tu jest napisane “Try the other hole”.
Wchodzi kogut do łazienki, a tam zakręcone kurki.
Apostołowie do Jezusa:
-Słuchaj Jezus.... Stary koń z ciebie, a jeszcze nigdy nie zamoczyłeś... Trzeba coś z tym zrobić... Idziemy do burdelu!
Jak powiedzieli tak zrobili i poszli z Jezusem do agencji, zamówili dziewczynę, która wzięła Jezusa do pokoju.
Po 10min prostytutka wybiegła z pokoju strasznie płacząc i krzycząc. Apostołowie aż sie przestraszyli.
Po chwili z pokoju wychodzi Jezus. Apostołowie podbiegają do niego i pytają:
-Jezus! Coś ty jej zrobił?!
-No właśnie nie wiem o co jej chodzi- odpowiada Jezus- Normalnie ściągnąłem jej bluzkę, potem spódniczkę i majtki... Patrze a tam rana cięta no to ją uleczyłem...
Moskiewskie konserwatorium. Piątek. Wieczór. Studenci już dawno rozeszli się do domów.
Niewielka sala przesłuchań, pachnąca świeżo woskowanym parkietem. Półmrok. Profesor klasy wiolonczeli siedzi sam i z zamkniętymi oczami gra coś sobie po cichu. Nagle wchodzi sprzątaczka, Maria Pietrowna. Profesor poznaje ją po odgłosach kroków. Nie przerywając grania i nie otwierając oczu mówi:
- Dobry wieczór, Mario Pietrowno. Stało się coś?
- Ot, widzi pan, Nikiforze Afanasjewiczu, problem mam ogromny. Mój wnuczek, Igorek, ma dopiero siedem lat, a już się onanizuje...
- Hmmmm, taaak?... A gdzie on jest? - i dalej gra na wiolonczeli.
- Tu, ze mną - zza pleców Marii Pietrowny niechętnie wychodzi Igorek, zawstydzony, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Profesor otwiera oczy:
- No, Igorku, a ile to latek masz?
- Siedem.
- Siedem? I już się onanizujesz?
- Tak, Nikiforze Afanasjewiczu, onanizuję się.
Profesor znów zamyka oczy i z zamyśleniem:
- Z drugiej strony - na ruchanie to i za młody...
Idzie Zły Chłopiec po lesie. Spotyka Dobrą Wróżkę. Postanowiła zmienić
trochę charakter Złego Chłopca. Cóż, niech ma...
- Spełnię twoje dwa życzenia, Chłopcze.
- OK. Widzisz to drzewo?
- No.
- To wbij w niego gwoździa. Ale tak, żeby nikt na świecie nie mógł go
wyjąć.
- Mówisz-masz. A drugie życzenie?
- Teraz wyjmij tego gwoździa.
Nałogowcowi komputerowemu spadła na ulicy na głowę cegła.
- Tetris - pomyślał nałogowiec komputerowy.
- Nałogowiec - pomyślała cegła.
- Level 2 - pomyślał Bóg
- Dlaczego szachy to taka niebezpieczna gra?
- Bo jak przeciwnik długo myśli, to można zasnąć i wybić sobie oko gońcem.
Jasio pyta się nauczyciela, czy ten lubi gęsi?
- Tak, lubię - odpowiada nauczyciel spodziewając się smakowitej łapówki.
Po kilku dniach nauczyciel pyta Jasia:
- No i co z tą gęsią?
- A nic, wyzdrowiała.
W roku 2060 schodzi Jezus na Ziemię, aby sprawdzić co się wydarzyło przez ostatnie 2 tysiące lat. Idzie w pierwszy dzień po ulicach miasta, ale nikt go nie poznaje. Zmartwiony myśli, że na pewno na drugi dzień ktoś go pozna. Ale drugiego dnia sytuacja się powtarza, podobnie trzeciego... Ostatecznie Jezus bardzo zmartwiony idzie do kościoła aby porozmawiać z ojcem i wyjaśnić mu jaka jest sytuacja na ziemi. Wchodzi do kościoła a tam tylko stara babcia klęka i modli się gorliwie. Jezus podchodzi do niej i kładzie rękę na jej ramieniu. Babcia odwraca się i krzyczy:
- O Jezu!
Na to Jezus uradował się, że go wreszcie ktoś rozpoznał. A babcia:
- Narkoman!
Badania przeprowadzone w Szkocji pokazały, że kobietom podobają się różne rodzaje męskich twarzy zależnie od tego, w którym momencie cyklu menstruacyjnego akurat się znajdują: podczas owulacji wolą mężczyzn o surowych męskich rysach, natomiast w czasie menstruacji wybrałyby raczej mężczyznę z nożyczkami wbitymi w głowę.
- jaki komplement można powiedzieć kobiecie bez rak i nóg?
- fajne cycki
Trzech chłopców sprzecza się, czyj wujek jest najważniejszy...
- Mój jest biskupem - chwali się pierwszy - i wszyscy mówią do niego "Wasza Wielebność".
- A mój jest kardynałem i wszyscy zwracają się do niego per "Eminencjo"- przebija drugi.
- A mój jest pedofilem i każdy, kto o tym słyszy, woła: "O, Boże!...
Poradnia ginekologiczna.
- Kto tam tak potępieńczo wyje w poczekalni, doktorze?
- Aaa, to mąż jednej ciężarnej. Strasznie chciał wiedzieć jak to jest z tymi bólami porodowymi...
- No i...?
- Zaszyłem mu tyłek i podałem Laxigen...
- Właśnie to!
- Świetnie! Myślałem że nigdy się nie pozbędziemy tego szkaradztwa. To był najgorszy garnitur jaki mieliśmy... Ale czemu twoja ręka jest zabandażowana?
- Ach... - żachnął się sprzedawca - po tym jak sprzedałem ten garnitur klientowi, pogryzł mnie jego pies przewodnik.
Trwa egzamin. Profesor chodzi po sali i sprawdza, czy nikt nie ściąga. Nagle mówi:
- Wydaje mi się, że słyszę jakieś głosy.
Na to głos z sali:
- Mi też, ale ja się leczę...
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy...
W końcu pociąg znika powoli w oddali, ciężko zdyszany facet ciężko opadł na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie, kurwa - wyganiałem go z dworca!
Idzie pogrzeb. Tragarze niosą trumnę przekręconą na bok.
- Kogo chowają? - pyta przechodzień.
- Teściową - odpowiada jeden z żałobników.
- A czemu trumnę niesiecie bokiem?
- Bo jak ją przekręcić na plecy, to zaczyna chrapać.
- Kochany, proszę, obejmij mnie, tak Abelard tulił swą Helojzę!
- A kto to był?
- Och.. To pocałuj mnie namiętnie, tak ja Romeo zwykł całować swą Julię!
- Czyli jak?
- A srak, ty prymitywie jeden! Przeczytałeś w swoim życiu chociaż jedną książkę?
- Taaa... "Naszą szkapę". Pociągniesz?
- Czym się różni biała kobieta od czarnej?
- Biała jest na okładce Playboya, natomiast czarna na okładce National Geographic.
- Mały, czemu płaczesz?
- Bo widziałem, jak staremu, ślepemu kataryniarzowi banda chuliganów podmieniła katarynkę na maszynkę do mięsa!
- No faktycznie niemiłe, ale żeby aż płakać?
- A on na wierzchu posadził małpkę i zaczął grać!
Zajęcia z przyrody. Pani prosi dzieci, aby powiedziały jakie znają zwierzęta prehistoryczne. Zgłasza się jedno dziecko:
- Proszę pani, ja słyszałem, że były pterodaktyle.
- Bardzo dobrze - odpowiada Pani. Jakie jeszcze znacie zwierzęta? - pyta.
Zgłasza się drugie dziecko
- Proszę pani - mamuty.
- Bardzo dobrze - odpowiada znowu Pani. Może jeszcze jakieś znacie?
Zgłasza się Jasiu.
- Proszę Pani! Ja jeszcze wiem: tatuty.
Pani się zamyśliła - patrzy na Jasia i mówi - pterodaktyle - tak, mamuty - tak, ale tatuty?
- No tak proszę Pani, były - odpowiada Jasiu - ktoś przecież musiał pierdolić mamuty!!!!!!
Halina pyta koleżankę:
- "Dlaczego zerwałaś z Adamem?"
- "Bo miał TDS."
- "Co? AIDS?"
- "Nie, TDS, to znaczy: Tylko Do Siusiania."
Mówi penis do penisa:
-Słyszałeś? Podobno z aptek wycofali Viagrę!
-No to leżymy...
Przychodzi kobita do sklepu spożywczego i mówi:
-Po proszę ogórka.!
Na to sprzedająca:
-w plasterkach czy całego??
Kobieta z oburzeniem:
-a co ja mam piz...ę na żetony ;p
czym się różni blondynka od dzika? niczym.. jedno i drugie szuka żołędzia ryjem
Wchodzi facet do baru z krokodylem.
- Proszę wyjść! On jest niebezpieczny!
- On jest bardzo miły i nikomu nie zrobi krzywdy, mogę to udowodnić.
- Dobrze, jeżeli wszyscy goście uznają, że nie ma zagrożenia, to może pan zostać.
Facet prowadzi krokodyla na środek, wali pięścią trzy razy w łeb krokodyla i mówi: -Otwórz gębę! Krokodyl otwiera, a facet zdejmuje gacie i wkłada przyrodzenie do środka, następnie wali znowu trzy razy i mówi:
- Zamknij gębę! Krokodyl zamyka, i wszyscy widzą jak zęby krokodyla zatrzymują się o centymetry od ważnych organów. Facet chowa interes i mówi:
- Może ktoś chce spróbować? Odzywa się kobiecy głos:
- Ja, ale niech pan nie bije mnie tak mocno w głowę.
Na dachu domu publicznego bzykały się dwa koty,
a że robiły to bardzo namiętnie to spadły.
Zauważył to przechodzący mężczyzna i woła:
- Hej dziewczynki, reklama wam zleciała!!!
Na kolejne igrzyska w starożytnym Rzymie, postanowiono przygotować jakiś nowy, zajebisty numer. Najlepsza wśród propozycji okazała się walka murzyna z lwem, przy założeniu, że lew, po krótkiej walce, rozszarpuje murzyna, ku uciesze zgromadzonej publiczności.... Wybrano więc odpowiedniego lwa, odpowiedniego murzyna, ale tuż przed walką organizatorzy zaczęli zastanawiać się, patrząc na murzyna, czy aby taki wielki i umięśniony murzyn, nie da rady lwu.... Po krótkiej naradzie postanowiono zakopać go do pasa w ziemi, w celu obniżenia szans na wygrana. Lecz kiedy popatrzono, na do połowy wkopanego w ziemię murzyna, wydał im się jeszcze większy, więc wkopano go w ziemię po szyję...... I tak rozpoczęła się walka. Tłum szalał z radości. Z klatki wypuszczono wielkiego, wygłodzonego lwa, który kiedy tylko zobaczył głowę murzyna, ruszył do ataku. Przerażony murzyn w ostatniej chwili przechylił głowę, lew potknął się, walnął łbem o bandę areny i legł nieprzytomny.
A wtedy rozwścieczony lud zaczął krzyczeć: WALCZ UCZCIWIE CZARNUCHU!!!!!!
Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki, to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, ślisko to na liczniku 150 km/h...180km/h...220km/h...250km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi,konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o kurwa! ale jatka. Nic to, myśli, jatka nie jatka, może ktoś przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jakoś trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywał na śmierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnicę. Woźnica przerażony, podciągając koc i przykrywając urwane nogi:
- Panie! Nawet mnie kurwa nie drasnęło!!!
Ćwiczenia z mechaniki. Student rozwiązuje zadanie na tablicy, a prowadzący:
- No i teraz mamy klasyczny przykład związku prostytucji z muzyką. Coś tu kurwa nie gra.
Facet mial problemy z erekcja wiec udal sie do lekarza. Ten po
zrobieniu
wszystkich testow powiedzial:
-Niech pan poczeka, az zona usnie. Wtedy niech pan wlozy jej reke
miedzy
nogi i wezmie troche "soku milosci" na palec i posmaruje czlonka.
Potem
niech pan posmaruje pod nosem. To pobudzi panski mozg i wtedy nie
bedzie
problemow.
Postanowil sprobowac. Poczekal, zona spi, siegnal reka, posmarowal
czlonka,
potem potarl pod nosem. Po chwili poczul lekkie drgniecie wiec
powtorzyl
czynnosci jeszcze kilka razy i udalo sie. Mial pelna erekcje o jakiej
do
niedawna tylko marzyl. Budzi zone:
-Kochanie, patrz!!
-O jezuuu, budzisz mnie tylko po to, zeby mi pokazac, ze krew ci leci z
nosa
Idzie sobie puszysty, malutki zajączek wzdłuż ruczaju. Patrzy, a w trawce zieloniutkiej coś się błyszczy. Podchodzi pluszaczek blisko - złota rybka.
- Wpuść mnie do rzeczki, zajączku, bo umrę tu - prosi rybka.
- Nie, nie wpuszczę... - droczy się zajączek.
- Wpuść, a spełnię twoje życzenie.
- OK. - mówi zajączek i wpuszcza rybkę do wody.
- A życzenie? - pyta radośnie rybeczka.
- Zdychaj, kurwo!
Jeśli drogę przebiegnie ci czarna babcia, czarna wnuczka, czarny Mruczek, czarna
Kicia, czarna kurka, czarna gąska, czarny bociek, czarna żabka, a na ostatku
kawka, też czarna, to znaczy, że dziadek zamiast rzepki wyciągnął kabel
wysokiego napięcia.
Przychodzi baba do lekarza z krzyżem w dupie, a lekarz do niej:
- Tego nie da się usunąć...
- Na dachu wieżowca stoją Murzyn, Chińczyk i Żyd. Który spadnie pierwszy, jak zeskoczą jednocześnie?
- A kogo to obchodzi?
Do drzwi posiadłości hrabiego puka żebrak. Otwiera pan domu:
- Dobrodzieju, od trzech dni nie widziałem mięsa...
- Janie, spełnij dobry uczynek i pokaż temu panu kawałek mięsa.
Idzie sobie Czerwony Kapturek przez las, az tu zza krzakow wyskakuje Wilk.
- Czesc Wilku! - krzyczy Czerwony Kapturek.
- Co jest, nie boisz sie - pyta zdziwiony Wilk.
- A czego mam sie bac: pieniedzy nie mam, a piepzryc sie lubie...
Przychodzi Turek do niemieckiego lekarza i mówi że ma depresję. Lekarz mówi mu:
- Proszę nasrać do worka, wkroić jeszcze do tego jedną cebulę drobno posiekaną i 5 ząbków czosnku. Worek zamknąć na 3 dni bardzo szczelnie, potem włożyć do niego łeb i wdychać zawartość przez tydzień. Po 10 dniach przychodzi Turek i mówi ze jest już zdrowy, ale chciałby wiedzieć, co mu dolegało.
Lekarz odpowiada:
- To była tęsknota za ojczyzną.
Telefon rano:
- Cześć, co robisz?
- Jem śniadanie z żoną i psem, a Ty?
- Ja z serem i pomidorem.
Stoi dwóch mężczyzn ramię w ramie przy pisuarach. Nagle jeden mówi do drugiego:
- Pan jest żydem tak?
- tak
- i mieszka pan w Nowym Jorku?
- tak
- I obzezał pana rabin Goldberg?
- Tak! a skąd pan to wszystko wie?
- No bo rabin ma styl cięcia na skos, a pan mi lejesz
prosto na buty!!
Weterynarz i ginekolog zamienili się na jeden dzień gabinetami - ot, żeby sprawdzić, jak temu drugiemu się pracuje.
Następnego dnia zdają relacje. Ginekolog mówi:"
"Staaaary, ale miałem ciężki poród. Tzn. poród, jak poród, ciężki w tym sensie, że to krowa była i trzeba było się strasznie wysilić, ten cielak był strasznie ciężki!"
A weterynarz:
"Wiesz co, ja też odebrałem ciężki poród. Tzn. sam poród poszedł gładko, ale wiesz, jak długo musiałem tą kobietę namawiać, żeby zjadła łożysko?!
"Wczoraj podczas wizyty u teściów ponownie miałem przyjemność zakosztować
towarzystwa mojej 5-letniej szwagierki. Kiedy mieliśmy się już żegnać,
dziewuszka ta podstępnie wyłudziła ode mnie złotówkę przeznaczoną na lizaka,
loda czy jakieś inne słodycze.
- No to daj teraz Marcinowi buzi na do widzenia - jęła ją nagabywać starsza siostra
- Ja chcę najpierw loda, a potem dopiero buzi - oświadczyła stanowczo małolatka
Odpowiedź, która nasunęła mi się natychmiast, ominęła szerokim łukiem
mózg i samodzielnie wyskoczyła z gardła:
- Będzie z Ciebie kiedyś wspaniała kobieta, Kamilko... "
Lekcja w szkole muzycznej.
- Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to
jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać jaki
to utwór Beethovena.
Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc. Dzieci krzyczą:
Wiemy, wiemy - to `Sonata księżycowa`.
- Brawo!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał. Dzieci
krzyczą - wiemy, wiemy - to
`Symfonia pastoralna`.
- Świetnie!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Jasio i maluje wielkieeeeeeego kutasa.
W klasie cisza. Pani: Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic
wspólnego z utworami Beethovena. Na to Jasio z pretensją w głosie:
- `Dla Elizy`?!!
Na terytorium Indian położono drogę żelazną. Wódz postanowił osobiście powitać pierwszy przyjeżdżający pociąg. Stanął na torach podniósł rękę w geście powitania a lokomotywa... nawet nie zwolniła i przejechała po nim jak po łysej kobyle. Ciężko ranny wódz odzyskuje przytomność w swoim kipi, gdy nagle słyszy zza ściany narastający gwizd. Zrywa się na równe nogi, wyskakuje na zewnątrz, patrzy a tu czajnik z gwizdkiem. Zrzuca go na ziemię, kopie, depcze, wali toporkiem. Żona wypada za nim wołając:
- Uspokój się, co robisz???
A wódz na to:
- Zabić gnidę póki mały!!!
Mąż wrócił z pracy i zobaczył, jak trójka jego dzieci siedziała przed domem, ciągle ubrana w piżamy i bawiła się w błocie wśród pustych pudełek po chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie. Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan. Lampa leżała przewrócona, a chodnik był zawinięty pod samą ścianę.
Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby. W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnych drzwiach była usypana kupka z piasku.
Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego. Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Kilometry papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów.
Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień. Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:
- Co tu się dzisiaj działo?
Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:
- Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?
- Tak - odpowiedział z niechęcią.
- Więc dziś tego nie zrobiłam.
