przez Cezar » 5 lip 2010, o 21:53
Moje uwagi i flam do teamtu :P
Dzień 1
Po tygodniach spędzonych w dżungli przenieśli naszą jednostek do cywilizacji, mamy przez jakiś czas stacjonować Hue jako ochrona sztabu, miałem zasmakować Ash and trash tak zachwalane przez pilotów. Nigdy nie przypuszczałem, że będę się ciszył z roli wartownika. Wszystko lepsze od tego jądra ciemności w którym przyszło nam walczyć.
Do dawnej stolicy dotarłem z lekkim opóźnieniem, drogi w Wietnamie to prawdziwe autostrady piekieł nawet dla deuce and half. Na miejscu szybko znalazłem resztę oddziału, który przybył wcześniej, był tam też kilku cherry – dzieciaki. Po otrzymani rozkazów mój początkowy entuzjazm do spokojnej pracy wartownika opadł, mam wzmocnić obronę HQ w pobliskim „Parku” parkiem to może było 100 lat temu teraz nie różniło się to niczym od piekła, z którego właśnie się wyrwałem. Kroi się jakaś większa afera, nic nie można potwierdzić ale nikt bez przyczyny nie robi taki akcji, Firma coś zwietrzyła.
Prace szły pełną parą, powoli „Park” zamieniał się w fortecę, wgryźliśmy się glistą glebę na tyle na ile pozwalały wody gruntowe, wszystkie pola ostrzału zostały oczyszczone ze zbędnej roślinności, całości prac umilały nie ustające ataki cong moui. Sam sztab również został umocniony wyglądał jak średniowieczny zamek, Air Cav tym razem uziemieni. Dobre chłopaki, wiedzą jak się bawić, nie brak im kawaleryjskiej fantazji. Marines też podobno się okopują, coś mi tu śmierdzi wiekiem kaka, przekazano nam również specjalne ROE na czas pobytu w Hue.
O zmierzchu prace ustały, cześć ludzi udała się na RR i Ba – Ma- Ba, ja miałem pierwszą wartę. Noc wydawał się spokojna, nawet cong moui przestały przeszkadzać, nie bo było bez chmurne a światłą miasta sprawiały, że widoczność była bardzo dobra. Dowódcą warty był nasz Nazi Boy – straszny służbista ale w jego szaleństwie jest metoda, skuteczności nie można mu odmówić. Ciszę nocy przerywały odgłosy szykujących się do Tet Wietnamczyków oraz... ciężkie palce FNG. No jakiś nocny herold łamanym angielskim mieszanym z ruskim truł coś o równości inne czerwone bzdety był bardziej irytujący niż cong moui. O pierwszej koniec warty czas złapać trochę snu.
Dzień 2
Obudził mnie nasz plutonowy D.I.E – 5.45 co za punktualność, 15 przed zbiórką dzięki temu będę miał czas spokojnie zjeść i się umyć. Poranek jak na tą porę roku w Wietnamie był chłodny i chmurny. O 7 zaczęliśmy maskować nasze pozycje w „parku” i rozkładać booby trap. Potem jedne z FNG dosięgnął Artiacle 15 do czego też i ja się przyczyniłem.... . ALARM, to tyle pisania czas na małe Bok – Bok.
…
…
…
Co za rzeź... Nie wiem czy się utrzymamy, zalewają nas. Postaram się spisać jak najwięcej to możliwe ktoś znajdzie te zapiski i dowie się co się stało.
…
Bardzo szybko opiszę co działo się od 9 nie wiem ile tu jeszcze się utrzymamy.
Zająłem moją pozycje osłaniającej bramę główną wraz w cherry, teraz ich ciężki palec może się na coś zda. Przechodzą przez bramę jak lemingi, mimo krótkich serii amunicja zaczęła się kończyć po 10 minutach. Nie widzieli nas, strzelają na oślep. Nagle kula trafia mnie w głowę padam, czuje za prawym uchem jak lepka ciepła ciesz spływa mi po karku. Dostałem, chłopaki mnie szybko opatrzyli. Zdobywca Artiacle 15 zajmuje moje miejsce, nagle jego głowa eksploduje, fragmenty jego mózgu i czaszki lądują na moje twarzy, a jego ciało padło bezwładnie. Jeszcze godzinę temu byłem wściegły za jego nocną akcje a teraz jego zwłoki leżą u moich stup, chce mi się rzygać... Doc Doc.... . Nikt nie odpowiada. Kolejny FNG dostaje też głowa, ale jemu jej nie urywa, to tylko draśniecie. Do okopu wpada nasz Gucci ze swoją maszynka do mielenia mięsa. Od razu odpowiada ogniem w kierunku bramy. Okop jest pełne krwi i łusek, Udaje mi się podnieść i przyłączam się do kanonady. Symfonia na dwie świnie. W tym momencie obrywam drugi raz.... Nie wiem co był dalej tracę przytomność. Ocykam się gdy FNG z raną głowy wyciągał mnie z okopu, ledwo widzę, oczy pieką , głowę przeszywa ból nie do opisanie, znów tracę przytomność …. Ocykam się w okpi chłopaków z drugiego plutonu, poznaje Jędzę, opatruje mnie i na własnych plecach przenosi do sztabu. Mam nadziej że go ktoś za to odznaczy i będzie miał swoje FIGMO, naraził siebie by tylko wyciągnąć moje żałosne nieprzytomne dupsko w bezpieczne miejsce. W sztabie przejęli mnie chłopaki z First Cav. Tuż pomnie przyniesiono moją koleżankę z plutonu, odłamki wyrwały jej pół pleców ale przeżyła to najtwardsza laska jaką poznałem i najlepszy RTO na świecie.
Początkowo w sztabie panowała atmosfera polowania, chłopaki świetnie sobie radzili, widać było, że panują nad sytuacją. Dowódca Firs Cav Radar, jak na kawalerzystę przystało dumnie przechadzał się pomiędzy swoimi żołnierzami, ma się wrażenie, że ta bitwa sprawia mu przyjemność, brakowała mu tylko szabli i kapelusza.
Półgodziny później FUBAR. VC się przedarli. Teraz piszę już na bieżąco.
Słychać jedne wielki huk, jęki rannych w tle.... Nie ustające eksplozje grantów... Wszyscy są już ranni... co chwilę ktoś pada martwy... Doc czołga się do okopu do okopu nagle sam dostaje postrzał nie ma kto mu pomóc... jestem zbyt daleko ... nie mogę chodzić...
Kolejne kule przeszywają jego ciało.... próbuje się czołgać... Nagle wiedzę człowiek z mojego plutonu próbują przedrzeć się do sztabu.... jemu się udał ale wraca po kumpli... VC się przedarli przebiegają nad ciałami... nie widza mnie... zrywają fla.........
Trzy tygodnie później Marines przeszukujący ruiny sztabu podnosi zakrwawiony notes..
Dziękuję wszystkim za przemiodnie spędzony czas. Ja nie widziałem kwasów lub ich jakoś nie pamiętam, więc nie było istotne dla odbioru całości imprezy. Dziękuję, Dziękuj, Dziękuję
Czy ktoś mniej prowadził jakie statystki po stronie VC – jakiego rzędu przemiał ludzi był. (na przykład ilość graczy, średnia ilość respowań)
PS a może by tak w drugą stronę Hamburger Hill ;)
PPS Do Sas z Malezji - mam twój koc i nawet ręcznik... jeśli nie dostaniemy okupu to dalej będzie w Ambasadzie, musisz do mnie wpaść i samo go odbić :P
PPPS Przepraszam za błędy.... staram się jak mogę ograniczyć ilość literówek :( Edytuje ciągle
Ostatnio edytowano 5 lip 2010, o 23:05 przez
Cezar, łącznie edytowano 3 razy
Dumnie przynależał do: SoF, Platoon, RU, TG, 10th, Coyotes