Tato napisał(a):Wczoraj podczas oglądania olsniło mnie czemu Pacyfik jest taki "letni" w porównaniu z KB.
Cała zasługa w świetnej książce dokumentalnej Ambrose'a i rewelacyjnej adaptacji scenariusza na potrzeby serialu. Od poczatku do końca człowiek wie, że ci których oglądał na ekranie byli NAPRAWDĘ, że to co robili wydarzyło się NAPRAWDĘ, że nie jest to kicz, holliłudzki efekt, klisza lub ściema. Bohaterowie byli w 3d, z krwi i kości. Jak oglądałem zdobywanie dział w Normandii, skrzyzowania w Carentan, bieg Speirsa w Ardenach to autentycznie obgryzałem paznokcie, bo mogłem się domyslac jakiej odwagi samozaparcia trzeba aby trobić to co ci ludzie robili.
A tu? No własnie, tu sie nie identyfikujemy z bohaterami, którzy są celuloidowi. Niby cała historia tam jest: nocne ataki japończyków, piekło dżungli, brak zapotrzenia, wygrana bitwa morska, dzieki czemu nastpiło otwarcie kanałów zaopatrzeniowych. No niby wszystko tak jak powinno być ale... Ze tak zacytuję Gombrowicza: jak ma poruszac , skoro nie porusza?
Chyba trzeba bedzie jescze raz obejrzeć duologię Clinta Eastwooda o Iwo Jimie.
To jest spowodowane tym, że ludzie nie czytali takich książek:
With the Old Breed: At Peleliu and Okinawa czy
Helmet for My PillowWiele osób nie wie, że bohaterowie (w większości), są prawdziwi (Eugene, John etc), bo te książki nigdy nie zdobyły takiej popularności jak Band of Brothers w Polsce.
Mi się serial bardzo podoba na razie. O wiele bardziej niż Szeregowiec Ryan, który poza 1szą sceną to był ch.. filmem.