Weekend Warriors

przez **Ptasiek** » 14 gru 2009, o 19:04

sto
ej zrobmy tak np ja zaczne jakims zdaniem od czapy zupelnie a wy dokonczycie zdanie swoim dopisanym zdaniemtez od czapy:D i tak do urzygu ok?:D

Wiec:

Szedl sobczaq noca......

przez **sobczaq** » 14 gru 2009, o 19:10

i się potknął bo było ciemno.

przez **Sushi** » 14 gru 2009, o 19:30

z kieszeni wypadły mu dokumenty

przez **yamnick** » 14 gru 2009, o 20:22

i piłeczka mu wypadla

przez **Sake** » 14 gru 2009, o 20:45

i potoczyła się do piwnicy

@Sushi : nie jestem księdzem :) a raczej wręcz odwrotnie. A że pracuję w niedzielę, przecież wiele osób w pracy ma jakieś porąbane dyżury w weekendy :).

przez **Ptasiek** » 14 gru 2009, o 20:54

a w piwnicy tej byl taki Pthon z taka japoneczka i on jej..... :)

przez **sobczaq** » 14 gru 2009, o 21:15

ale że piłeczkę?

przez **Mider** » 14 gru 2009, o 21:28

- Nie piłeczkę, powiedziała głośno ...

przez **Sushi** » 14 gru 2009, o 21:43

natenczas Sobczaq zbiegł chyłkiem nie chcąc być świadkiem takich bezeceństw

przez **Ptasiek** » 14 gru 2009, o 22:04

biegnac zaczal cytowac Cypriana Karola norwida, widzac na jednej ze scian portret Midera...

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 00:15

uśmiechającego się, jak by chciał powiedzieć - Biegnij mały, biegnij.

przez **Sake** » 15 gru 2009, o 06:21

"tu nie ma się z czego śmiać" pomyślał Sobczaq przebiegając obok portretu

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 08:47

lecz potknął się i tu nasunęła mu się kolejna myśl

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 08:59

- Trzeba było wziąć kapcia z żyroskopowym stabilizatorem i skrzydełkami, zamiast tej obślinionej piłeczki - było jednak za późno

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 09:18

leżąc jak długi doszedł jednak do wniosku, że nawet skrzydełka by nie pomogły

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 09:34

... i będąc zaklinowany między letnimi oponami od LansRovera i workiem kartofli mógł tylko bezsilnie słuchać jak Python ..

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 10:42

...zakłada japonke na stopę. Bo to klapek był.

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 11:34

Eeeh, gdyby to był chociaż bambosz z pomponem - pomyślał, próbując wygrzebać się ze śmiertelnej pułapki

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 11:40

niestety, robił to zbyt gwałtownie i kompletnie łysa Dębica zsunęła się z łomotem przygniatając mu tchawicę. Phtttyyttttooon phooommmooooszzhhrrr , wyrzęził cicho ....

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 11:48

Lecz Phyton milczał.

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 11:58

... całkowicie pochłonięty próbą włożenia o 5 numerów za małego klapka. Tymczasem sobczaq zsiniał i przestał rzężić tylko popiskiwał cichutko

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 12:17

zrządzeniem losu, ostatkiem sił- udalo mu się jednak zepchnąć nieprzyjazną Dębicę z gardła

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 12:22

"Pyton, kurwa, mało się nie udusiłem, zostaw tą Japonkę i pomóż mi wstać" ryknął wściekły aż zadwięczały słoiki z ogórkami i posypał się kurz ze sztucznej choinki

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 12:24

W tym samym czasie po poręczy zsunął się zgrabnie szorstkowłosy yamnick.

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 12:31

i podbiegł obwąchać japonkę

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 12:34

Pyton rozsierdzil się na to strasznie i jął okładać jamnika skarpetą, ktorą trzymal w ręku.

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 12:37

Jamnik odskoczył przyjmując postawę obronną słynnego na całym świecie stylu psiego mistrza.

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 12:53

Haaadziaaaa! -zawył i użarł Pythona prosto w...

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 13:07

... taktycznego mokasyna firmy 3.14 z wkładkami kevlarowo-ceramicznymi i ogrzewaczem katalitycznym zakupionego na wyprzedaży w Deichmanie odrywająć swoimi potężnymi kłami kawałek cholewki

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 13:09

Python stracił równowagę i walnął w Sobczaqua, któremu prawie udało się wstać.

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 13:12

Haaarakiiiiri, Yamamoto, taaamaaagooochii - wrzasnęła przeraźliwie japonka niezdarnie próbując narzucić na siebie jutowy worek

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 13:22

co szło jej niesporo, gdyż nie miała rąk a jedynie trzy gumowe paski i podeszwę, którą to wstydliwie odwracała do ściany.

przez **Ptasiek** » 15 gru 2009, o 13:25

slyszac caly ten raban, zbiegl barczysty wysportowany i niesamowicie meski Ptasiek z giwera w reku gotowa do strzalu, widzac jednak co sie dzieje zaczal....

Edyta: <facepalm> Nie możesz pisać o sobie- to wbrew narrativum :P :) zmuś innych żeby to o tobie napisali :D
Redaktor Naczelna.

EDIT KO: A niech pisze - po jednym zdaniu. Dobrze Ci idzie niszczenie jego ego w kolejnym.

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 13:33

...płakać aż mu się tusz na rzęsach rozmazał bo okazało się że pistolet był na wodę...

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 13:36

... którato woda cieknąc z zepsutego zaworu spływała po lateksowym kombinezonie Ptaśka tworząc na podłodze piwnicy malowniczą kałużę

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 13:48

Ptasiek nie przewidział też, że wkurzonemu do białości Sobczakowi puszczą ostatnie zawory bezpieczeństwa na widok jego baletek i fikuśnej koronkowej spódniczki nad którą widać było zawór do dmuchania jego mięśni i innych atrybutów męskości.

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 13:52

Jamnik również zauważył owy zawór i rzucił się do niego ze swymi gigantycznymi kłami lecz

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 13:56

nie zdążył, "Ptasiek - jesteś zaba..., zmanie... , zbannerowany": to niczym spod ziemi w drzwiach piwnicy pojawił się Dalej mając na głowie coś co przypominało skrzyżowanie nocnika z chełmem garnczkowym

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 13:59

który co i rusz zsuwał mu się na oczy...

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 14:09

To dało szansę Sobczaquowi, który złapał za zawór i wyrwał go jednym ruchem.

przez **yamnick** » 15 gru 2009, o 14:10

... "pokaż nametaga ch..u" - to Ptasiek popisał się ciętą jak na niego ripostą. Dalej poczerwieniał, sapnął i ...

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 14:12

... zdębiał, bo Ptasiek zaczął latać po piwnicy jak balonik z którego uchodzi powietrze.

przez **Sushi** » 15 gru 2009, o 14:15

w jamniku zagrały myśliwskie instynkty...

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 14:23

... zrobił z Pythona lasso i ruszył kurc-galopkiem złapać coraz szybciej poruszającego się Ptaśka.

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 14:26

A tymczasem do tej pory zdębiały Dalej zaczął szybko się obmacywać w poszukiwaniu nejmtaga

przez **CASE** » 15 gru 2009, o 14:30

Nie znalazł i zazgrzytał resztkami zębów - wiedział bowiem, że nametaga podpieprzył mu...

przez **Mider** » 15 gru 2009, o 14:36

blondyn z koniczyną, który w kieszeniach nosi myszkę, klawiaturę, pustą konserwę, połamany długopis, igłę, dratwę, puszkę smoły, lekko zieloną kanapkę, bilet autobusowy z 1990 roku, oranżadę w proszku bez torebki, paczkę miętowych prezerwatyw, kalejdoskop, gumową kaczuszkę i widać tylko nejmtaga mu brakowało.

przez **mansel** » 15 gru 2009, o 14:45

dowiedziawszy się o tajemniczym blondynie, reszta znajdujących się w pomieszczeniu osobników równie nerwowo zaczęła obmacywać się jak również współtowarzyszy w poszukiwaniu jakiegokolwiek nametaga

Weekend Warriors

Kto przegląda forum