Skoro już się obudziłem i nawet przetarłem oczy to wtrącę swoje trzy grosze.
1. Serdecznie dziękuję Wszystkim za grę, Mudżahedinom za poświęcenie i wytrwałość, Federalnym za dzielny i mężny opór - parę razy byliście dosłownie o krok od wygranej, szczególnie około godziny 13.30 mniej więcej.
2. Jako

”Dowódca ze zrządzenia losu” Mudżahedinów dziękuję wszystkim, którzy mieli ochotę na słuchanie moich rozkazów i wykonywanie zamierzeń taktycznych i strategicznych. Przepraszam za chaos organizacyjny, ale nie szykowałem się do dowodzenia w typowy dla mnie sposób.
W kwestii rozbieżności, co do ilości linii obrony powiem tak; w scenariuszu i wg tego, co mówił Organizator Federalni mieli bronić po kolei:
a) betonplacu
b) skrzyżowania przy wodzie
c) ambony
d) trzech kolejnych linii na pustyni, z których druga miała być główną linia obrony
e) namiotu, którego zdobycie było moim celem głównym.
Dodatkowo mieliśmy dostarczyć do rzeczonego namiotu dwie skrzynie z materiałem bliżej nieznanego przeznaczenia.
3. Po zapoznaniu się z listą Federalnych głównie obawiałem się graczy z zacięciem milsimowym i starych wyjadaczy. Liczyłem się z tym, że mając możliwość wysłania w teren dwóch oddziałów szperaczy będą nas kąsali z boków i od tylu oraz polowali głównie na kolumnę transportową.
4. Po stronie mudżahedinów podział sil jaki wprowadziłem wyglądał następująco:
oddział A - sztab i kolumna transportowa 10 osób
oddział A1 - przednia ochrona kolumny transportowej - 6 osób
oddział A2 - tylna ochrona kolumny transportowej - 6 osób
oddział B - 6 osób, jako daleki zwiad
oddziały C i D - po 20 jako szturmowe
oddziały F, H, I - po około 18-20 osób, jako wolne odwody idące po za szturmowcami z zadaniem wspierania bardziej zagrożonych oddziałów oraz ochrona skrzydeł
reszta Mudżahedinów działa jak o wolne elektrony i robiła "zamieszanie taktyczne"
5. Oczekiwanie na nas na pustyni spowodowane było tym, że od samego wyjścia spod bunkra szliśmy marszem ubezpieczonym - spodziewałem się oporu już na betonplacu (wiem, że 10 osób potrafi trzymać ten punkt od znudzenia lub braku amunicji). Po wejściu na niebroniony betonplac wysłałem Bravo na rozpoznanie przedpola. Z początku nie dowierzałem meldunkom, że dwa kolejne spodziewane punkty oporu są nieobsadzone - wysłałem na nie dla pewności szturmowców oraz Hotel i Indie.
Szliśmy bardzo powoli naprzód w kierunku ambony licząc się z tym, że najprawdopodobniej Federalni wpuszczają nas taktycznie w jakaś totalną zasadzkę i za chwilę po prostu wystrzelają nas jak kaczki.
6. Oddziały czołowe w końcu natrafiły na opór na skraju pustyni, a kolumna transportowa dłuższą chwile musiał walczyć z próbą oskrzydlenia od północy tuż za amboną.
Dopiero na skraju pustyni zaczęliśmy ponosić pierwsze straty. Tu też zaczęły się pierwsze marudzenia, że respy są za daleko i muszą tyle zapitalać, a potem jeszcze 20 minut kwitnąć na miejscu.
7. Po otrzymaniu informacji od Bravo, że Federalni utrzymają silną obronę na pustyni i obejście od północy jest niemożliwe posłałem właśnie tamtędy jedna z grup wolnych elektronów "na stracenie", a sam z kolumną transportową zacząłem sukcesywnie posuwać się do przodu południowym skrajem lasu tuż przy bagnach, czyli około 50 metrów od drogi będącej granicą pustyni.
8. Na wysokości pierwszej oraz głównej linii obrony (mowa o rzeczywistych a nieplanowanych punktach oporu) Federalni byli dwa razy naprawdę bliscy zwycięstwa. Były momenty, w których transport i sztab ochraniało 2-3 ludzi. Szczególnie dała nam się we znaki para snajper i spotter, która zatrzymała nas na dobre półgodziny w jednym miejscu i zlikwidowała prawie całą ochronę transportu.
W tym czasie byłem świadkiem jedynego pojedynku słownego pomiędzy Federalnym snajperem ( w ghille), a gMudżahedinem. Onże snajper imputował gościowi, który był oddalony od niego o jakieś 50-60 metrów (dodatkowo na linii strzału był gęsty jałowiec), że mając 520 FPS "wie, że go na pewno "musiał" trafić". Po otrzymaniu informacji na temat właściwości balistycznych rzeczonego krzaka oraz poproszony o oddanie strzału kontrolnego z pozycji stojącej w celu potwierdzenia zasięgu i możliwości trafienia z tej odległości strzelił klasycznego focha z przytupem i odmaszerował w kierunku własnych oddziałów. Dodam, że niedoszła " ofiara" snajpera" również wycofała się o 100 metrów do tyłu "żeby było sprawiedliwie".
Wracając przy okazji od opisywanej sytuacji dziesiątkowania ochrony transportu przez upartego i bardzo dobrego skądinąd snajpera (ale nie tego opisanego wyżej) - zdaje się, że polował on głównie na mnie. W sytuacji, gdy zmuszony jestem do przemieszczania się w postawie wyprostowywanej i bez możliwości wykonywania taktycznych padów itp. jest to sytuacją dość niemiłą. Aczkolwiek dzięki wszystkim lokalnym bogom oraz siłą przyrody była tam odpowiednio szeroka sosna, która przyjęła na siebie cały kompozyt kierowany w moja stronę. Było tego dość sporo -podejrzewam, że przynajmniej 20 sztuk miało wypisane moje imię.
W tej sytuacji taktycznie wycofałem się o 10 metrów i usiłowałem jakoś zneutralizować to uporczywe zjawisko za brzózką. Kosztowało to mnie kolejnych trzech ludzi oraz jeden RKM (który był bardzo bolesną stratą).
9. Straty, jakie zadawali nam Federalni na głównej pozycji waszej obrony mogły doprowadzić również do zwycięstwa. Momentami walczyło przeciwko nimnie więcej niż kilka , kilkanaście osób a cała reszta grzecznie czekała na respie na kolejne okno czasowe. Najniższy stan bojowy, jaki miałem to 4 osoby w konwoju i 12 w pozostałych oddziałach w sumie.
10. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało na pustyni i na wale, bo mnie tam po prosty nie było, ale na południu to był kawał solidnej i ciekawej gry taktycznej.
Co do singla - jestem jak najbardziej za! Zmuszał "dzieci Hi-capów" i "strzelających po kulkach" do zmiany przyzwyczajeń oraz włączenia myślenia i przyśpieszonej nauki celowania. Po moje stronie było też sporo ludzi z CQB-ówkami, którzy musieli nadrabiać braki w zasięgu albo taktycznie, albo heroicznie - stąd zmasowane ataki samobójcze na wasze linie w drugiej połowie gry.
Mieliśmy na pewno przewagę w RKM-ach, która niejednokrotnie bardzo mam pomogła w krytycznych momentach. Przy okazji - moi erkaemiści nieraz słali <kobiety lekkich obyczajów> na Orga, gdy musieli kombinować z doborem stanowisk - wszystkie km-y (przynajmniej te w zasięgu mojego wzroku) strzelały tylko i wyłącznie z ziemi lub oparte o zwalone pnie i inne twarde podstawy.
Co do strzelców wyborowych i snajperów oraz posiadaczy wypasionych replik o dobrym zasięgu lub dużych wskaźnikach FPS:
- U Federalnych było więcej ludzi którzy wiedzieli jak wykorzystać tego rodzaju repliki
- u nas było dużo takich replik w rękach graczy, którzy nie bardzo wiedzieli jak się do nich zabrać i jak z nich korzystać.
Rozciągniecie gry na całej długości tej piaskownicy było próbą wyrównania szans dla Federalnych. Każdy trafiony Mudżahedin musiał zaiwaniać ładny kawał drogi, a potem siedzieć na respie do wyznaczonego czasu i wracać na pozycję. Wypalało to ludzi kondycyjnie i czasami bardzo utrudniało mi dowodzenie. Nieraz, gdy wzywałem posiłki w określone miejsce - dowiadywałem się, że jedyny oddział jaki mam w dyspozycji właśnie wychodzi z respa i nawet biegiem nie dotrze tam gdzie jest potrzebny wcześniej niż za 10-15 minut.
Kwestii termosów i terminatorów poza jednym przykładem podanym wyżej celowo nie poruszam – to kwestia do omawiania na miejscu! Co miało miejsce w wielu przypadkach oraz podczas odprawy końcowej.
Jeśli ktoś nie miał okazji lub sposobności załatwienia tego na miejscu; trudno – świetnie! Są inne metody na terminatorkę - chocby "banik kontrolny na kilka miesięcy

Przy okazji – jeśli ktoś przychodzi do mnie z informacją o upartym terminatorze, to niech dam mi na przyszłość choćby cień szansy na reakcję (tak koledzy w czarnych galabijach – proponowałem, że wyjaśnię to z Organizatorem i wskazanym przez was Federalnym), a nie walić focha i wynosić się z terenu gry bo inni grają niefajnie. Wasze odejście Was było jeszcze bardziej niefajne i podziałało na szkodę gry, Mudżahedinów i na korzyść Federalnych. Więc "na złość mamusi złamaliście sobie jeszcze rękę". Gratuluję!!!
Tyle mojego elaboratu na temat tego, co było.
Dziękuję OBU stroną konfliktu i Organizatorom za grę, Przyjaciołom za podwózkę, Wszystkim za możliwość kulturalnej wymiany kompozytu (oddałem dwa strzały w kierunku snajpera w celu wskazania jego pozycji, oraz kilka strzałów na wiwat po zdobyciu namiotu).
Dlaczego FlyingCat? Jak mnie poznasz to zrozumiesz.
Nieco poważniej? Lubię latać, a naturę mam kocią. I tyle powinno wystarczyć na początek...
Dlaczego FlyingCat? Jak mnie poznasz to zrozumiesz.
Nieco poważniej? Lubię latać, a naturę mam kocią. I tyle powinno wystarczyć na początek...