Wojna w Afganie jest wg mnie juz przegrana przez odwrocenie od siebie ludnosci cywilnej. Wojsko pomaga, wszystko jest ok, po czym przychodzi zmiana kontyngentu i ludzie sa zostawiani sami sobie. Wielu z nich zostaje uznanych za konfidentow i sa brutalnie mordowani. Kolejni widzac jak skonczyli ci co wspolpracowali z zachodem boi sie. Poparcie maleje, a bez niego zachod jest zwyklym okupantem.
to co opisałeś to dosłowna klęska pierwszej wojny Afgańskiej, czyli to że Amerykanie po wygranej z Rosją stwierdzili "radźcie se panowie sami, nara!" i poszli, teraz między innymi o to wnerwia się większość talibów, łącznie z Osamą i jego kolegami.widać historia uczy, teraz wiemy co będzie za kolejnych 30lat:D
Powinni byli to zrobić 20 lat temu, wtedy młode pokolenie po walkach z Rosją nie wyrosłoby na ludzi, którzy nic nie mają i chcą tylko walczyć za cokolwiek, ale rozwinęłaby się tam nowoczesna cywilizacja, a problem wojen w tamtym rejonie by pewnie zaniknął. A wcześniej ich nie dofinansowywali, tylko dawali im broń.
Wtedy liczyła się wygrana nad ZSRR (ah ten cudowny ład bipolarny), opłacało się dawać broń, problem polega an tym że po wygranej amerykanie poszli sobie.
ogólnie to dla mnie tak jakby po II WŚ po ubiciu Hitlera nagle wszyscy wycofali wszystkie wojska, licząc an to że przecież Hitler nie żyje, więc jest spoko, nie?