Neptun Spear - 2016MAY072100HRS - PSYCHIATRYK


Operacja Neptun Spear
2016MAJ07 2100HRS
OTWOCK PSYCHIATRYK
Minutę przed dotarciem do celu szef załogi Black Hawka otworzył drzwi.
Gogle Noktowizyjne zakrywały mu oczy. Ledwie go widziałem, gdy unosił palec. Rozejrzałem się i dostrzegłem, jak moi towarzysze spokojnie przekazują sobie sygnał.
Kabinę śmigłowca wypełnił ryk silników i nagle nie było słychać niczego oprócz wirników chłostających szaleńczo powietrze. Uderzył mnie wiatr, gdy wychyliłem się, by spojrzeć na teren w dole. Miałem nadzieję, że uda mi się wyłowić z mroku śwatła Abbottabadu.
Grobowe ciemności kabiny rozjaśnił tylko blask kontrolek w kokpicie . Tkwiłem zaklinowany przy lewych drzwiach śmigłowca i brakowało mi miejsca żeby się rozciągnąć. Chcąc zaoszczędzić na masie, ogołociliśmy kabinę z siedzeń i wszyscy musieliśmy siedzieć na gołej podłodze albo na niewielkich rozkładanych krzesełkach, które kupiliśmy poprzedniego dnia w lokalnym sklepie z artykułami sportowymi.
Chwyciwszy za linę przywiązaną do kadłuba Black Hawka, poczułem, że w palcach u stóp wreszcie wraca mi krążenie. Snajper obok ześlizgnął się na swoje miejsce, z jedną nogą wiszącą na zewnątrz, a drugą w śmigłowcu, dzięki czemu w wąskim przejściu zrobiło się trochę więcej miejsca. Lufa jego broni szukała celów. Jego zadanie polegało na zabezpieczeniu południowej strony rezydencji, gdy zespół szturmowy będzie zjeżdżać po linach na dziedziniec i rozdzielać się do wyznaczonych celów.
Gdy tylko minęliśmy południowo wschodnią ścianę zabudowań, śmigłowiec wypuścił flary i zawisnął nad wyznaczonym punktem lądowania. Spoglądając niemal dziesięć metrów w dół, widziałem pranie trzepoczące na sznurach. Pył i ziemia z wirników chłostały dywany wywieszone do suszenia. Po dziedzińcu fruwały śmieci, a w pobliskiej zagrodzie kozy i krowy rzucały się wystraszone hałasem.
Wisieliśmy dokładnie nad domkiem dla gości, gdy śmigłowiec zakołysał się w powietrzu. Piloci mieli jakieś problemy z utrzymaniem maszyny na pozycji, która chwiała się między dachem domku a murem otaczającym rezydencję. Zerknąwszy w stronę szefa załogi, zobaczyłem, że przyciska mikrofon do ust i przekazuje pilotom wskazówki. Coś było nie w porządku. Nasi piloci wykonywali takie manewry tyle razy, że zatrzymanie Black Hawka było równie proste co parkowanie samochodu.
-Zawracamy, zawracamy! - usłyszałem przez radio, co oznaczało, że pierwotny plan zjazdu na linie trafił szlag. Teraz musieliśmy okrążyć rezydencje od południa, posadzić maszynę i zaatakować od strony zewnętrznych murów. Operacja potrwa przez to dłużej, co pozwoli ludziom ukrytym w rezydencji przygotować się na atak.
Gdy piloci próbowali podnieść maszynę z niestabilnego zawisu, śmigłowiec gwałtownie obrócił się w prawo o dziewięćdziesiąt stopni. Poczułem, jak ogonem szarpnęło. Nagły manewr zaskoczył mnie i natychmiast zacząłem szukać jakiegoś uchwytu w kabinie, żeby nie ześlizgnąć sie przez otwarte drzwi na dół.
Ja pierdolę chyba spadamy – pomyślałem.
Nagły obrót sprawił że maszyna spadała bokiem, a drzwi w których wisiałem znalazły się na przedzie. Patrzyłem prosto na zbliżający się szybko mur rezydencji.
Wirnik ogonowy o włos minął domek dla gości, gdy Black Hawk osunął się jeszcze bardziej w lewo.
Jeszcze raz spróbowałem podciągnąć nogi głębiej do kabiny. Wiedziałem, że jeśli spadniemy na bok, możemy przekoziołkować, a wtedy moje nogi utkną pod kadłubem. Odchyliwszy się się do oporu, przyciągnąłem kolana do piersi. Tuż obok snajper próbował uwolnić z drzwi własną nogę, ale w śmigłowcu brakowało miejsca. Tak jak ja, był bezsilny; mógł tylko liczyć, że maszyna nie przewróci się i nie odetnie mu kończyny.
Czas zwolnił bieg. Starałem się odepchnąć wizję zmiażdżenia. Z każdą sekundą ziemia była coraz bliżej. Czułem, jak całe moje ciało spina się w oczekiwaniu na nieuniknione zderzenie.....
Niełatwy dzień - Mark Owen - 2012
Wracamy panowie Na psychiatryk.
W rocznicę – no dobra tydzień po - zdjęcia Osamy Bin Ladena, przeniesiemy się do Abottabad w Pakistanie aby raz jeszcze wyeliminować najgroźniejszego terrorystę pierwszej dekady XXI wieku. A może akcja amerykanów nie przyniesie sukcesu i Osamie Bin Ladenowi przy pomocy pakistańskich przyjaciół uda się uciec?
O 2100 odprawa, 2130 rozpoczynamy grę.
Cele gry
Amerykańskie SF
Pojmać lub wyeliminować Osamę Bin Ladena – Kryptonim Geronimo
Zebrać dane wywiadowcze znajdujące się w budynkach kompleksu
Talibowie
Odeprzeć szturm sił specjalnych
Ochronić Osamę Bin Ladena do momentu przybycia konwoju ewakuacyjnego
Repliki max 350 FPSów, można używać trybu auto. Kto się boi o twarz, niech wyposaży się w stalkera. Z powodu bliskości zabudowań piro kompletnie zakazane.
Impreza tylko dla osób pełnoletnich. Na teren gry wchodzisz na własną odpowiedzialność.
Medycy i Ranni
Amerykanie - 1 medyk na 10 osób.
Talibowie - brak
Leczenie polega opatrzeniu bandażem (należy posiadać swoje, można używać jednego bandaża wielokrotnie) miejsca trafienia. Opatrzona część ciała nie może być używana. Rannego można odciągać, ranny nie może się przemieszczać samemu.
Balistyka.
Kamizelki z wkładami o realnej wadze, oraz hełmy balistyczne nie i ich kopie, niwelują jedno trafienie. Kaski typu orzeszek oraz kopie nakryć głowy które w oryginale nie mają właściwości balistycznych, nie zaliczane są do balistyki
Jedno trafienie tj trafienie jedną kulką jeżeli strzał został oddany w trybie single, lub jedna seria jeżeli strzał oddany został w trbie auto.
Respy
Amerykanie co 15 minut
Talibowie co 10 minut
Trupy
Każdy z graczy powinien posiadać czerwoną lampkę. Przed zejściem do respa należy oznaczyć się czerwonym światłem.
Mapa
https://www.google.com/maps/d/edit?mid= ... sp=sharing